środa, 10 października 2012

Rozdział 5.


-Wymieniliście się chociaż numerami? –siedziałam wraz z Sophie na plaży od dwóch godziny i rozmawiałyśmy na temat facetów. Dziewczyna była podekscytowana kiedy opowiadałam jej o José, oczywiście nie obyło się od stwierdzeń typu „to na pewno przeznaczenie”. Osobiście nie wierzyłam w tego typu sprawy, zawsze wiedziałam, że nic nie dzieje się bez powodu, a przeznaczenie nie istnieje. Co do José umówiłam się z nim na dzisiejszy wieczór tym razem w moim domu, co będziemy robić? Najzwyczajniej w świecie oglądać mecz, czego oczywiście nie mogę się doczekać. Zazwyczaj oglądam sama co nie jest porównywalne z oglądaniem z kimś kto liczy na tą samą drużynę co Ty, kiedy wraz z Tobą piszczy podczas strzelonego gola, czy nawet wtedy kiedy komentuje się jaki to sędzia jest niesprawiedliwy. Drobne rzeczy, które o wiele lepiej przeżywa się z kimś, dlatego ten wieczór będzie taki wyjątkowy. FC Barcelona z Manchester United zapewne można spodziewać się zaciętej walki tych dwóch wspaniałych drużyn.

-Tak i dzisiaj umówiliśmy się u mnie na mecz- wyjaśniłam przyjaciółce, która leżała na jednym z koców pozwalając na to by słońce spaliło jej skórę. Dziewczyna kochała przebywać na słońcu jednak jej cera nie była z tego zadowolona, dwie godziny i Sophie robiła się cała czerwona a później przez całą noc z bólu nie mogła spać. Ze mną jest zupełnie inaczej, pół dnia na słońcu i moje skóra przybiera idealnej, brązowej opalenizny, której przyjaciółka od zawsze mi zazdrościła. Blondynka słysząc moją odpowiedź uniosła się siadając i ściągając okulary z nosa.

-Czy Ty nigdy nie możesz zaszaleć? Mecz? Nie ma czegoś bardziej romantycznego? –uśmiechnęłam się pod nosem. Wiedziałam, że właśnie taka będzie reakcja dziewczyny, zawsze powtarzała, że nie może zrozumieć co ja widzę w piłce nożnej. Sophie poznając nowego chłopaka pierwsze co ląduje z nim w łóżku i dopiero później decyduje czy angażować się w związek czy lepiej pozostawić to tak jest, zazwyczaj wybiera tą drugą opcję.

-Co masz na myśli?

-Nie wiem, jest wiele ciekawszych rzeczy- blondynka wycisnęła krem i zaczęła rozsmarowywać go na swoich długich nogach.  –Powiedz mi co Ty widzisz w tej całej piłce nożnej? –dziewczyna spojrzała na mnie zaraz później wychylając się i zaglądając na mężczyzn leżących za nami, do których nie darowała sobie się uśmiechnąć. Westchnęłam pod nosem wiedząc, że przyjaciółce i tak tego nie da się wytłumaczyć po czym położyłam się i pozwoliłam na to by słońce ogrzewało moje ciało.

-I tak nie zrozumiesz- odpowiedziałam pod nosem nie słysząc żadnej reakcji przyjaciółki, uchyliłam powieki rozglądając się dookoła. Mogłam się domyślić, Sophie już siedziała na kocu znajdującym się obok i chichotała wraz z mężczyznami.

 

 

     Wróciłam do domu koło siedemnastej i pierwsze co to pokierowałam się do łazienki zrobić sobie zimny prysznic, o którym marzyłam już podczas powrotu do domu. Morze dzisiejszego dnia było wspaniałe, jednak to nie to samo co przyjemna kąpiel w własnej wannie. Nalałam ponad trzy czwarte chłodnej wody do wanny- tak zdecydowałam się tak kąpiel, prysznic by mi nie wystarczył- po czym dodałam przeróżnych płynów do kąpieli i soli. Uwielbiałam wracać z męczącego dnia do domu i przez kolejne dwie godziny siedzieć w  wannie nie przejmując się, że trzeba coś w domu zrobić. Mieszkając z Tylerem nie miałam zbyt wiele czasu na tego typu rzeczy gdyż zazwyczaj w mieszkaniu byłam pierwsza więc musiałam wykonać podstawowe czynności. Posprzątanie po śniadaniu co nie było łatwe gdyż na stole zawsze było pełno rzeczy, począwszy od niedopalonego peta Tylera poprzez niezjedzone tosty czy kubki po kawie bądź poranna gazeta, którą mężczyzna zawsze czytywał. Dlatego to jest kolejny plus mieszkania samemu, nie musisz nic robić, możesz mieć syf i nikt nie będzie na ciebie zły, że tego nie posprzątałaś.   Wyszłam z wanny koło dziewiętnastej więc miałam ponad godzinę czasu na przygotowanie się do spotkania z José. Zadzwoniłam do rodziców, którzy oczywiście zapraszali mnie w weekend na obiad na co ja się skusiłam gdyż kochałam spędzać z nimi czas a teraz najprawdopodobniej będę robić to częściej. Wysprzątałam w końcu w mieszkaniu nie chcąc by mój gość pomyślał sobie, że jestem bałaganiarą a wiedziałam, że może taka myśl mu przejść po głowie gdyż w jego i Antonio mieszkaniu niemalże błyszczało z czystości. Po upchaniu niepotrzebnych rzeczy do graciarni ubrałam się w krótkie, jeansowe spodenki i luźną, czarną bluzkę na ramiączkach po czym udałam się do kuchni w celu sprawdzenia zawartości lodówki jednak nim zdążyłam to zrobić usłyszałam domofon. Podbiegłam do słuchawki pytając kto to, sama nie wiem po co, w końcu spodziewałam się jednego gościa dzisiejszego wieczoru. Otworzyłam mężczyźnie czekając aż w końcu zapuka do mych drzwi, kiedy to zrobił uchyliłam je zapraszając bruneta do środka.

-Normalnie oglądałbym mecz z kolegami przy piwie, ale że Ty nie jesteś kolegą to przyniosłem- zaczął chłopak, który ściągał właśnie buty po czym wyciągnął przed siebie karton soku pomarańczowego- mam nadzieję, że lubisz taki- uśmiechnął się szeroko wręczając mi napój.

-Mój ulubiony- zaśmiałam się i podążyłam w stronę kuchni gdzie na blacie położyłam sok i wrzuciłam do mikrofalówki popcorn. Hiszpan rozejrzał się po pomieszczeniu uśmiechając się pod nosem po czym oparł się o framugę drzwi i przyglądał się małemu okienku od mikrofalówki. Kiedy urządzenie dało znak, że skończyło robić popcorn wyciągnęłam papierowe opakowanie potrząsając nim kilkukrotnie. Rozerwałam papier i wsypałam zawartość do niebieskiej, plastikowej miski zaraz później wręczając ją mężczyźnie. –To co, mam otworzyć prezent od Ciebie? –skinęłam głową na karton soku uśmiechając się szeroko.

-Oczywiście, to mój ulubiony, myślisz, że dlaczego to kupiłem- zaśmiał się i nie czekając na mnie zaczął zajadać się popcornem, którym pachniało na całą kuchnię dlatego nie powstrzymałam się przed otwarciem okna. Oboje ruszyliśmy do salonu gdzie usiedliśmy na kanapie i włączyliśmy telewizor na kanale, na którym właśnie zaczynał się mecz. Dwie drużyny pojawiły się już na stadionie, piłkarze oraz większość kibiców zaczęła śpiewać hymn Katalonii. Spojrzałam na José, który pod nosem również nucił i uśmiechnęłam się do niego widząc, jak bardzo wczuwa się w melodie. Kapitanowie z obu drużyn podeszli do sędziów, przywitali się wymieniając się flagami po czym arbiter rzucił monetą wskazując, że zaczyna FC Barcelona. Mecz się rozpoczął, oczywiście piłka przez większość czasu była dla Barcy, która już w dziesiątej minucie strzeliła pierwszego gola. Gdy tylko piłka znalazła się w bramce krzyknęłam z radości widząc, że i na twarzy José pojawił się szeroki uśmiech zadowolenia. Oboje siedzieliśmy wpatrzeni w ekran i zajadaliśmy popcorn, który skończył się w okna mgnieniu więc nie czekając sięgnęłam po paczkę chipsów, która leżała na stole. Co chwile komentowaliśmy grę piłkarzy Barcelony jak i Manchesteru, zazwyczaj zgadzaliśmy się ze sobą, jedynie jak wspomniałam, że Pique jest przystojny to mężczyzna zaprzeczył chwaląc jedynie jego dziewczynę- Shakire.

-Villa idioto!- krzyknął mężczyzna po nieudanej akcji piłkarza kiedy to nie strzelił do bramki będąc sam na sam z bramkarzem. Klepnęłam się w czoło nie wierząc własnym oczom, tak dobry piłkarz popełnił taki błąd-jednak każdemu może się zdażyć. Mecz zleciał w niesamowicie szybkim tempie, o wiele szybciej się ogląda z kimś, niż kiedy siedzisz samemu i nawet nie masz z kim porozmawiać i wymienić się informacjami na temat klubu. FC Barcelona wygrała 3:1 z Manchesterem United z czego oboje byliśmy zadwoleni, jednak zdawaliśmy sobie sprawę, że Katalonia spokojnie mogłaby mieć o dwie bramki więcej. Kiedy w telewizorze pojawiły się reklamy ściszyłam nieco głos odkładając szklankę po soku na stolik.

-Muszę przyznać, że z Tobą ogląda się lepiej niż z facetami- odezwał się brunet odwracając się w moją stronę.

-Naprawdę? –zapytałam nie bardzo wiedząc co ma na myśli. Myślałam, że faceci wolą oglądać mecze bez kobiet choćby dlatego, że mogą wtedy pić do woli i robić co tylko żywnie im się podoba.

-Nie wszyscy faceci tak mają. Ja przynajmniej miałem z kim porozmawiać na temat gry- uśmiechnał się upijajać ostatnie łyki soki i zaraz później odłożył szklankę.- Wiesz, z facetami gra wygląda tak- hiszpan rozłożył się na kanapie i położył stopy na stole. Uniósł delikatnie jedną rękę w powietrzu udając, że coś w niej trzyma- Kurwa, co Ty robisz? Ja pierdole, jaka kaleka, ja bym kurwa to lepiej rozegrał- José zaczął gestykulować ręką, a słysząc jego słowa zaśmiałam się pod nosem czekając na dalsze aktorstwo mężczyzny. Hiszpan osunął się lekko na kanapie kładąc głowę na zagłówek i zamykając oczy a po chwili zaczął głośno chrapać. Spojrzałam na niego nie wiedząc co robi po czym szturchnęłam go sprawdzając czy przypadkiem naprawdę nie zasnął. –A tak wygląda koniec meczu- wytłumaczył unosząc się do poprzedniej pozycji. –Tak więc już wiesz czemu lepiej się z Tobą ogląda.

-Zdecydowanie- przytaknęłam z szerokim uśmiechem na twarzy, który wywołał nikt inny jak José. Musiałam przyznać mu rację, mimo siedzenia w jednym miejscu przez prawie dwie godziny ja i tak świetnie się bawiłam. Tyler nigdy nie interesował się piłką nożną, uważał to za nudny sport, w którego grają same „ofermy” . Zawsze gdy mówiłam, że dzisiaj mecz, on mierzył mnie wzrokiem mówiąc, że powinnam interesować się koszykówką, baseballem albo lacrosse jednak żaden z tych sportów nie wywierał na mnie większego wrażenia.

     W pokoju rozbrzmiał się dźwięk dzwoniącego telefonu dochodzącego z kieszeni mężczyzny. José wyciągnął komórkę unosząc się z miejsca i przepraszając na chwilę. Uśmiechnęłam się ze zrozumieniem również wstając i zbierając puste opakowania po chipsach oraz brudne szklanki. Poszłam do kuchni wkładając naczynia do zmywarki, która była zapełniona już od dwóch dni a ja nawet nie miałam czasu by ją włączyć.

-Będę musiał lecieć- usłyszałam głos bruneta, który właśnie pojawił się w kuchni z telefonem w ręku, na którym coś sprawdzał.

-W porządku- uśmiechnęłam się zamykając zmywarkę. Szczerze? Nie było w porządku, myślałam, że spędzimy nieco więcej czasu ze sobą niż tylko jeden mecz podczas, którego prawie w ogóle nie rozmawialiśmy- no chyba, że na temat piłki nożnej. Miałam już ustalone jak będzie wyglądać nasz wieczór, nie miejcie mnie za wariatkę po prostu chciałam jakoś wzbogacić moje nudne życie.

-Chciałbym zostać naprawdę, ale Antonio mnie potrzebuje- wyjaśnił mimo, że wcale nie musiał tego robić. Rozumiałam mężczyznę, gdyby teraz zadzwoniła do mnie Sophie i byłabym jej potrzebna oczywiście, że pojechałabym do niej nawet jeśli ten wieczór miałby być najcudowniejszym wieczorem jaki kiedykolwiek przeżyłam. Odprowadziłam bruneta do drzwi żegnając się z nim i jeszcze raz dziękując za wspólny mecz.

-Zadzwonię do Ciebie- uśmiechnął się delikatnie, a w jego policzkach ukazały się dołeczki, które przyprawiły mnie o zawrót głowy. Oparłam się o framugę drzwi przytrzymując bosą stopą drzwi. –oczywiście jeśli mogę- dodał zatrzymując się i naciskając przycisk windy, którą chyba jeszcze w życiu nie jechałam.

-No jasne, że możesz- pomachałam José kiedy wchodził do windy a gdy drzwi się za nim zamknęły na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Zadzwoni do mnie, sam to powiedział! Weszłam do mieszkania zamykając drzwi na klucz a zaraz później osunęłam się po nich siadając na zimnej podłodze. Miałam ochotę krzyczeć i piszczeć ze szczęścia. Czułam się jak małe dziecko, któremu obiecano upragnioną zabawkę, a tu przecież chodzi tylko o mężczyznę, który ma zadzwonić. Dopiero po chwili ocknęłam się i wstałam z podłogi nagle wpadając w chęć wysprzątania i przemeblowania całego domu. Nie chciałam jednak tego robić a najlepszą osobą do pomocy będzie Brian o ile nie jest właśnie z Tylerem. W normalnym przypadku zadzwoniłabym do mężczyzny jednak tym razem nie byłam pewna co do tego gdzie i z kim aktualnie jest dlatego wysłałam mu smsa wiedząc, że to będzie o wiele bardziej rozsądne.

 

Co robisz? Masz czas?

 

Odłożyłam telefon na szafkę w sypialni po czym otworzyłam drzwi do garderoby, w której panował bałagan nie do opisania. Po przeprowadzce wszystkie rzeczy z walizek po prostu wrzuciłam do garderoby nie przejmując się tym, że właśnie tworzę bałagan dwa razy większy. Usłyszałam dźwięk smsa, oderwałam się od przyglądania szafie po czym wzięłam telefon do ręki.

 

Siedzę z dziećmi i czekam aż żona wróci do domu. Ochroniarze właśnie odciągając paparazzi sprzed okien, a gosposia robi obiad… A tak serio, nudzę się jak mops, jakieś propozycje?

 

Mój bałagan w mieszkaniu czeka na Ciebie otworem xx

 

     Uśmiechnęłam się do telefonu zastanawiając się nad pytaniem, które kiedyś zadała mi przyjaciółka „Dlaczego Ty nie jesteś z Brianem?” . Większość osób mnie o to dyskretnie pytało twierdząc, że z nim dobrze wyglądam, że przy nim jestem inną osobą, na której twarzy zawsze pojawia się uśmiech. Ludzie potrafili mówić naprawdę dziwne rzeczy, kiedy ja nawet sobie nie wyobrażam związku z Brianem. Do niedawna uważałam, że Tyler to ten jedyny, nie obchodzili mnie inni mężczyźni a poza nim nie widziałam świata. Z Brianem poznałam się dzięki Tylerowi kiedy byliśmy na etapie randko-wania, więc nagle nie mogłam przenieść się na jego przyjaciela poza tym już wtedy byłam zauroczona blondynem. Brian i Tyler różnili się ale mimo wszystko oboje z nich byli wspaniałymi facetami, może przesadzam, Tyler wcale nim nie był, chyba sami wiecie czemu. Facet, który posunął się do zdrady nie powinien być nazywany wspaniałym, nawet jeśli kiedyś byłam w stanie oddać za niego życie. Tak więc Brian od zawsze na zawsze pozostanie tylko przyjacielem, mimo, że często się spotykamy sam na sam, ale to tylko dlatego, że we dwójkę zachowujemy się tak jakbyśmy byli jedynie na świecie. Robimy i mówimy przy sobie dosłownie wszystko przez co nie raz Tyler był zazdrosny.

     Leżąc na łóżku usłyszałam domofon, zerwałam się z łóżka i nie pytając kto to otworzyłam zaraz później uchylając drzwi i czekając na mężczyznę.

-Chodź do tatusia- krzyknął Brian kiedy drzwi windy się rozsunęły i rozchylił swoje szerokie ramiona wyciągając je w moją stronę. Zaśmiałam się słysząc jego zmieniony głos, nie wspominałam, że brunet potrafi to robić świetnie. Jeśli chce mieć kobiecy głos, potrafi to uczynić, głos przepitego mężczyzny również, pedofila, którego boją się dzieci? To dla tego też nie problem. Właśnie dzięki temu mężczyzna wydaje się być jeszcze zabawniejszy.

Przytuliłam się do Briana czując jak całuje on moją głowę a zaraz później klepie po tyłku. –Niegrzeczna byłaś, co to za jedynka w dzienniku ucznia?

-Przepraszam tatusiu, to się więcej nie powtórzy, pozwól mi to jakoś wynagrodzić –zrobiłam smutną minę próbując się nie zaśmiać z czym zazwyczaj miałam problem, nie byłam tak dobrą aktorką jak mój przyjaciel.

-Wynagrodzisz to w sypialni- pogłaskał mnie po głowie a zaraz później oboje wybuchliśmy śmiechem wchodząc do mieszkania. 

14 komentarzy:

  1. świetne! cały czas uśmiechałam się do komputera ;>
    Jose jest naprawdę uroczy, moim zdaniem idealnie pasuje do Hope ;> tym bardziej, że obydwoje kochają piłkę nożną.
    oczywiście nie mam żadnych zastrzeżeń. ;d
    piszesz świetnie, podziwiam.
    życzę weny i pozdrawiam ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Z dotychczasowych ten rozdział podoba mi się najbardziej, mimo iż nie ma póki co jakiś szalonych wydarzeń. Tak trzymaj, czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Brian jest świetny xd Fajnie że ma przyjaciela, który po mimo swojej przyjaźni z Tylerem, nie odwrócił się od niej ;)
    Przyjaciółkę też ma niezłą. Taki damski odpowiednik Antonio :D I w sumie rozumiem jej brak zainteresowania piłką nożną. Mnie ten sport też nie ekscytuje, ale Twój sposób opisu meczu nie zdążył mnie znudzić :) Wręcz przeciwnie -ten fragment mnie rozbawił.
    Czekam na następny rozdział. Weny! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. jaki glos ma pedofil ktorego boja sie dzieci? O.o Jose jest genialny a to jak pokazywal jak faceci ogladaja mecz to mistrzostwo ^^ btw nie informuj mnie o nowych rozdzialach, ja doskonale wiem ze dodajesz bo mam twojego bloga w obserwowanych ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. faaaajne :D to ze lepiej się ogląda mecz z kimś to doskonale rozumiem :P ja też nie lubię sama oglądać, ale nie rozumiem zachwytu piłką nożną, no ale to ja ;) zażarta fanka siatkówki ^_^
    wątek Briana może się rozwinie? ciekawi mnie ;>>
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział. Jose jest świetnym aktorem, ale i wygląda na to, że świetnym facetem. Sophie jest dziwna :p Jak dla mnie takie spotkanie to super pomysł, wiadomo, że lepiej oglądać cokolwiek z kimś u boku. Gorzej jeśli jest za przeciwną drużyną, ale to nie w tym wypadku.
    Jedyne, co mi się nie podobało to to, że mój ukochany Manchester ostatecznie przegrał :( Chociaż przeczuwałam to od początku no i dziękuję za nazwanie go wspaniałą drużyną ;)
    Postać Briana też wydaje się być całkiem ciekawa. Ma poczucie humoru i chyba jest odrobinę takim lekkoduchem. Hope przydadzą się teraz tacy przyjaciele jak on.
    Dziękuję za informację o rozdziale u mnie, tylko miałabym małą prośbę - czy na przyszłość mogłabyś informować mnie o nowych rozdziałach w zakładce spamownik? Byłabym bardzo wdzięczna :) Przepraszam za kłopot.
    Czekam niceierpliwie na dalsze przygody Hope i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem do tyłu, ale to nic xd Nadrobiłam i będzie dobrze. Dodałam Twój blog do obserwowanych, więc powinnam być na bieżąco ;d C
    Co do opowiadania, to robi się na prawdę coraz ciekawiej. Jose jest przecudny! Po prostu boski, haha ;d
    I ten jego tekst do Hope, że lepiej ogląda się z nią niż z facetami. Padłam. Oczywiście w pozytywnym sensie ;d
    Pozdrawiam.
    Devonne.
    PS: Tak mimo chodem, informuję, że dodałam nowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. genialny rozdział! matko twoje opowiadanie na prawdę strasznie mnie wciągnęło! Jose jest świetny, genialne było jak pokazywał co robią faceci oglądając mecz! co do Briana to też uważam, że mogli by być razem, ale teraz doszedł jeszcze Jose, więc sama nie wiem... czekam na kolejny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Aaj przystojny Hiszpan ? Tak tak tak !
    Aczkolwiek mam nadzieję, że rozwinie się jakaś historia z Brianem ;>

    OdpowiedzUsuń
  10. nowy rozdział na http://empty-pain.blogspot.com/ oraz na http://cloudy-future.blogspot.com/ :) serdecznie zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na 2 rozdział :)
    hp-szepty-dusz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć, zapraszam na 13 rozdział. Zapraszam do czytania i komentowania.
    without-you-baby.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialny rozdział!!!
    czekam nn:)

    zapraszam do mnie
    http://www.cocorellu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapomniałam napisać o jednej,bardzo ważnej rzeczy.Mnie i główną bohaterkę łączy jedna rzecz - obie kochamy piłkę nożną,a dokładniej hiszpański klub.Mam dokładnie takie samo marzenie jak ona.Ja też chciałabym z Jose obejrzeć mecz! Co do rozdziału,z pewnością jest udany ;)

    OdpowiedzUsuń