sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 13.


     Z trzygodzinnego snu wyrwało mnie uporczywe dzwonienie dzwonka do drzwi. Ktoś musiał być strasznie niecierpliwy gdyż nie przestawał go molestować nawet na sekundę. Byłam sobota więc bardzo prawdopodobne, że to po prostu ktoś to chce zrobić ankietę tak więc nie zamierzałam nawet wynurzać nosa spod kołdry. Położyłam poduszkę na głowę przyciskając ją rękoma do twarzy, jednak to nic nie dało, denerwujący dźwięk dzwonka wciąż rozbrzmiewał się w powietrzu. Z wielką niechęcią odrzuciłam kołdrę na bok unosząc się na łóżku po czym zeszłam z niego kierując się powolnym krokiem w stronę drzwi.
-Idę!- krzyknęłam przecierając oczy i zaraz później uchylając drzwi. U progu stała Sophie, która bez wahania wtargnęła do mieszkania kierując się do salonu. Uśmiechnęłam się ziewają pod nosem i ruszyłam za przyjaciółką.
-Muszę Ci coś powiedzieć, ale lepiej siadaj- rozkazała blondynka chodząc w tę i z powrotem. Nie czekając dłużej zrobiłam to co powiedziała i zasiadłam na kanapie walcząc z powiekami, które co chwile same chciały mi się zamknąć. –Jesteś gotowa?- odezwała się Sophie dosłownie skacząc w miejscu z podniecenia. Pokiwałam głową, a przyjaciółka podeszła do mnie wyciągając przede mnie dłoń. Na serdecznym palcu widniał srebrny pierścionek z wielkim diamentem. –Wychodzę za mąż!- krzyknęła blondynka aż podskoczyłam ze strachu. Nie wiedziałam co mam zrobić, czy wydrzeć się na nią za to, że decyduje się na taki krok z mężczyzną, którego ledwo zna- bo nawet mi go wcześniej nie przedstawiła, więc nie mogą znać się długo. Czy może raczej powinnam wstać i uściskać ją udając przy tym, że jestem niezmiernie szczęśliwa. –Nie cieszysz się? –zapytała blondynka opadając na fotel stojący niedaleko. Pokręciłam głową próbując dojść do siebie po tym wszystkim po czym wzięłam kilka głębszych oddechów.
-Cieszę, ale…- zawahałam się nie wiedząc co powiedzieć, a raczej jak to powiedzieć by nie urazić przyjaciółki. -Po prostu jestem zaskoczona- dodałam i widząc minę przyjaciółki zdałam sobie sprawę, że nie bardzo wie o co mi chodzi, dlatego postanowiłam kontynuować. –Sophie, ile Ty go znasz? Dwa miesiące?
-Ja i Josh się kochamy, a to ile się znamy nie jest ważne- blondynka przerwała mi nieco unosząc głos. Nachyliłam się delikatnie opierając głowę na dłoniach, które wsparte były o moje kolana.
-Rozumiem, ale nie sądzisz, że powinniście trochę poczekać? Lepiej się poznać? Może najpierw powinniście zamieszkać ze sobą i upewnić się czy to jest właśnie to na co czeka się całe życie? Zastanów się nad tym. - zadawałam dziewczynie pytania sama nie wiedząc po co to robię. Sophie była uparta zupełnie jak ja, dlatego wiedziałam, że marne są szanse by zmieniła ona zdanie.
-Wiesz co?- zaczęła dziewczyna unosząc się z miejsca- Jedyne nad czym powinnam się zastanowić to to czy dobrze zrobiłam przychodząc tutaj- dodała Sophie zaraz później zabierając swoją torebkę z fotela i ruszając ku wyjściu.
-Sophie zaczekaj- krzyknęłam za blondynką energicznie wstając z kanapy jednak nim ją dogoniłam drzwi od mieszkania zostały przez nią zatrzaśnięte. Westchnęłam głośno stojąc na środku salonu i nie do końca wiedząc co z sobą zrobić. Moja przyjaciółka słynęła z tego, że wpada na pomysł, który zaraz później okazuje się wielką pomyłką, a ona później żałuje tego, że mnie nie posłuchała. Jednak ta sytuacja była zupełnie inna. Sophie decyduje się na krok, który niesie później za sobą wiele konsekwencji, o których ona chyba nie ma bladego pojęcia. Kocham ją i chcę ją wspierać we wszystkim, jednak czy ślub to na pewno coś na co ona jest gotowa?

*

-Już myślałem, że o mnie kompletnie zapomniałaś- Brian uniósł się z miejsca i przytulił mnie na przywitanie. Od razu po wyjściu Sophie zadzwoniłam do przyjaciela i umówiłam się z nim w kawiarni niedaleko mojego domu. Musiałam z kimś porozmawiać na ten temat,  a jedynym naszym wspólnym znajomym był właśnie Brian, no i Tyler, ale chyba wiadome dlaczego to do niego nie zadzwoniłam.
-O Tobie?- zaśmiałam się zajmując miejsce naprzeciwko bruneta- O Tobie nie da się zapomnieć- wyszczerzyłam zęby w szeroki uśmiech, a po chwili przy naszym stoliku znalazła się młoda kelnerka, u której oboje złożyliśmy zamówienie na carmel latte.
-Więc stało się coś? Przez telefon wydawałaś się jakaś poddenerwowana- skomentował Brian lekko nachylając się nad stolikiem. W zasadzie sama nie wiedziałam czy dobrze robię spotykając się z nim i chcąc z nim pogadać na temat ślubu jego byłej. Brian był moim przyjacielem owszem, ale zarazem był on ex chłopakiem Sophie i nie oszukujmy się chyba każdy wie, że on wciąż coś do niej czuje, dlatego ten temat może nie być dla niego szczęśliwym trafem.
-W zasadzie to….- zaczęłam przerywając kiedy przy naszym stoliku stanęła dziewczyna kładąca przed nami nasze zamówienie. Oboje podziękowaliśmy posyłając jej uśmiech po czym przeniosłam wzrok na przyjaciela, który bacznie mi się przyglądał.- Chodzi o Sophie- dodałam chwilę później zamaczając usta w ciepłej kawie.
-Coś się stało? Wszystko z nią w porządku?- Brian szybko zareagował na wspomnienie o blondynce, dlatego ja nie chcąc trzymać go w nieświadomości palnęłam prosto z mostu nawet dwa razy się nad tym nie zastanawiając.
-Wychodzi za mąż- przełknęłam głośno ślinę widząc jak oczy mężczyzny powiększają się do monety pięciozłotowej, a jego szczęka opada z zawrotną prędkością.
-Wow- skomentował i dopiero po kilku minutach potrząsnął głową opadając na oparcie krzesła. Przez chwile oboje milczeliśmy błądząc wzrokiem po swoim osobach aż w końcu Brian odchrząknął pod nosem opierając głowę na swoim dłoniach, które wsparte były o stolik dzielący naszą dwójkę. –Cieszę się- odezwał się brunet próbując się uśmiechnąć, co jednak nie wyszło mu tak dobrze jak do tej pory.- W zasadzie to nie- westchnął głośno upijając kilka łyków swojej kawy. –Z kim? –zapytał przyglądając mi się uważnie- Z kim bierze ten cholerny ślub?
-Właśnie tu jest problem- zaczęłam  po czym rozglądnęłam się dookoła w celu upewnienia się, że obok nas nie siedzi nikt znajomy. –Z nijakim Joshem- dodałam opierając się o stolik, co po chwili uczynił również Brian.- Nie znam go, wiem jedynie, że jest to jakiś znajomy Tylera, nawet nie wiem jak Sophie go poznała.- wzruszyłam ramionami poprawiając kosmyki włosów, które niesfornie opadły mi na twarz.
-No to pięknie- skomentował Brian opierając się z bezradności i przecierając twarz swoimi dużymi dłońmi. W tym momencie zaczęłam żałować, że to z nim zdecydowałam się porozmawiać, powinnam zdać sobie sprawę, że za bardzo będzie się martwił, a z drugiej strony będzie zdenerwowany. Brian z reguły był postrzegany przez wszystkich jako osoba zawsze pozytywna z szerokim uśmiechem na twarzy, jednak jego bliscy przyjaciela tacy jak Ja, Tyler czy Sophie, wiedzieliśmy, że mężczyzna często martwi się o osoby trzecie jak i posiada wiele problemów, którymi raczej nie chwali się na prawo i lewo. –Powinnaś ją wspierać- odezwał się po chwili brunet, a na jego słowa moje oczy powiększyły się do maksymalnej wielkości. Spojrzałam na niego unosząc lekko prawą brew ku górze. –Jesteś jej jedyną przyjaciółką, potrzebuje kogoś kto jej w tym wszystkim pomoże, kto będzie przy niej w tym najważniejszym dniu- bruneta kąciki uniosły się ku górze tworząc przy tym delikatny uśmiech, który tak uwielbiałam, zawsze wtedy czułam, że mężczyzna choć przez chwilę mówi poważnie. Brian po chwili westchnął głęboko wzruszając ramionami.- Bo niestety na mnie nie może liczyć.
-Jak to? –zapytałam, chociaż w zasadzie domyślałam się odpowiedzi, jednak wolałam nie milczeć zbyt długo gdyż mężczyzna mógłby pomyśleć, że prowadzi ze sobą bezsensowny monolog.
-Nie dam rady- oznajmił, a zaraz później obok nas pojawiła się kelnerka pytająca czy jeszcze w czym pomóc na co brunet tylko pokiwał głową wręczając jej pieniądze za kawy.  Oboje wstaliśmy ze swoich miejsc udając się na zewnątrz gdzie przywitało nas gorące słońce. Ludzie spacerowali jak najlżej ubrani co chwile wycierając kapiący pot z czoła, kilka dziewczyn maszerowały w samych stanikach od stroju i krótkich spodenkach zapewne zmierzając na plażę, a jeszcze inny szli mocząc swoje usta w butelce wody- zakładam, że zimnej. Ja wraz z Brian pokierowaliśmy się w stronę parku gdzie o tej porze zazwyczaj mało osób przesiadywało gdyż większość spędzała czas na plaży. –Słyszałem o Twoim spotkaniu z Tylerem- odezwał się po chwili Brian spoglądając na mnie kątem oka.  Przyznam szczerze, że nie zdziwiły mnie te słowa, zdawałam sobie sprawę, że Tyler od razu wygada się przyjacielowi, za pewne zrobiłabym to samo gdyby nie fakt, że posprzeczałam się z Sophie.
-Co dokładnie słyszałeś?- zapytałam spoglądając na przyjaciela kiedy właśnie minęliśmy blok, w którym niegdyś zamieszkiwałam wraz z Tylerem. Po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszczyk a kiedy uniosłam wzrok by ujrzeć okna dawnego mieszkania aż wzdrygnęło mną co Brian zauważył gdyż przeniósł wzrok na punkt, na którym ja byłam skupiona.
-Że pokazałaś pazurki- zaśmiał się kręcąc przy tym głową i pokazując swoje paznokcie niczym kot, którego się zdenerwowało i próbuje się bronić. Wybuchłam gromkim śmiechem szturchając łokciem przyjaciela. – Wiesz, tęsknie za naszymi spotkaniami w czwórkę.

*

-Słucham?- usłyszałam głos przyjaciółki w słuchawce  kiedy to właśnie od półgodziny leżałam na łóżku w sypialni i zastanawiałam się nad wykonaniem telefonu do blondynki. Odebrała po kilku sygnałach co mnie nieco zdziwiło gdyż do Sophie trudno było dodzwonić się za pierwszym razem.
-Hej, to ja Hope, Twoja przyjaciółka, pamiętasz może? –odezwałam się wiedząc, że dziewczyna nie gniewa się długo co było u niej wielkim plusem gdyż zazwyczaj nasze kłótnie wyjaśniały się w ten sam dzień- Dzwonię z chęcią przeproszenia Cię za moje dzisiejsze poranne zachowanie- kontynuowałam, słysząc po chwili męki głos w tle, który zaraz później został zagłuszony dźwiękiem obcasów.
-Hej, tak pamiętam, to ta drobna brunetka?- zapytała blondynka, a ja uśmiechnęłam się  szeroko wiedząc, że na twarzy przyjaciółki również zagościł uśmiech.
-Dokładnie, przepraszam za moje słowa, przemyślałam to wszystko i doszłam do wniosku, że najważniejsze dla mnie  jest Twoje szczęście, a jeśli właśnie to ma Cię uszczęśliwić to w porządku, będę Cię wspierać- po wykańczającej przemowie wzięłam kilka głębokich oddechów analizując swoje słowa i dochodząc do wniosku, że chyba pierwszy raz udało mi się powiedzieć coś co dokładnie sobie zaplanowałam.
-Czekałam na Twój telefon i cieszę się, że zmądrzałaś od rana- Sophie zaśmiała się gromko zaraz później szepcząc coś do osoby znajdującej się tuż obok niej. –Dzisiaj urządzamy imprezę u Josha, mam nadzieję, że wpadniesz- dodała dziewczyna, a ja zacisnęłam jedynie usta w wąską linię chcąc przekląć pod nosem jednak szybko się powstrzymałam.
-Jasne, wpadnę- odezwałam się szybko zaraz później żałując tych słów. Od pewnego czasu imprezy w ogóle mnie nie kręcą, może się starzeję, ale muszę przyznać, że teraz preferuje siedzenie w domu i zupełne nic nie robienie.
-Dobra, weź coś do pisania to podam Ci adres- zaproponowała dziewczyna, a ja nie czekając dłużej chwyciłam długopis i pierwszą lepszą kartkę leżącą na stoliku nocnym. –Masz?- zapytała Sophie zaraz później kontynuując – 583 East Walnut Street- zapisałam podany przez blondynkę adres po czym odłożyłam kartkę na szafkę nocną. –Zabierz ze sobą tego Twojego Eduardo- zaśmiałam się słysząc imię, które wypowiedziała przyjaciółka jednak nawet nie chciałam jej prostować zbyt wiele razy musiałam to robić, a blondynka i tak pewnie by nie zapamiętała, że jest to po prostu José.
-Zobaczę co da się zrobić- odpowiedziałam wstając z łóżka i udając się do salonu gdzie pierwsze co to stanęłam przed wielkim oknem i spojrzałam na blok Hiszpana. Chwilę później zakończyłam rozmowę z przyjaciółką umawiając się na osiemnastą. W duchu zaczęłam się modlić żeby na imprezie nie spotkać Tylera, bo domyślam się, że i on został zaproszony skoro Josh to jego znajomy. Na samą myśl po moim ciele przeszły mnie dreszcze. Wykręciłam numer do José, którego po chwili usłyszałam w słuchawce.
-Hej, co dzisiaj robisz?

11 komentarzy:

  1. Na samym początku dziękuję za mile słowa dotyczące nowego szablonu :)
    A teraz rozdział. Sophie bierze ślub, tak? Rozumiem zachowanie dziewczyny na tą wiadomość, bo przecież w duchu doskonale wie jaka jest jej przyjaciółka. Ważne, by wspierać swoich przyjaciół, miejmy nadzieję, że Sophie nie popełni błędu wychodząc za Josha, chociaż miałam cichą nadzieję, że zrodzi się coś pomiędzy nią a Brianem ;d
    Ciekawa jestem, czy coś mającego znaczenie zdarzy się na tej imprezie. Może Hope w końcu wyciągnie z Tylera o co mogło chodzić z jej bratem?

    OdpowiedzUsuń
  2. mam nadzieję, że Jose pójdzie z Hope i coś ciekawego się wydarzy xD moim zdaniem Sophie głupio robi, wychodząc za mąż.. wydaje mi się, że wynikną jakieś komplikacje lub ona będzie żałować.. szkoda mi też Briana, bo pewnie chłopak dalej ją kocha.. szkoda, że taki krótki ten rozdział.. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. fajnie by było jakby Tyler zobaczył Jose ;D jestem ciekawa co też na tej imprezie się wydarzy :P pomysł ze ślubem zaskakujący, tym bardziej że wcześniej była mowa o Sophie jako lubiącej swoją wolność ;) nie mogę się doczekać dalszego ciągu :)
    pozdrawiam i zapraszam do mnie, bo jest nowy rozdział :*
    find-a-shelter.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Huhuhuhu, czyżby szykowała się konfrontacja Tyler & Jose ? ;>

    OdpowiedzUsuń
  5. ja bym zareagowała tak samo, gdyby moja przyjaciółka powiedziała, że wychodzi za mąż za gościa, którego zna ledwo dwa czy ileś tam miesięcy. ostatnio prawie padłam, gdy dowiedziałam sie, że moja koleżanka będzie brała ślub, a zna swojego chłopaka dwa lata. no cóż, i tak wszystko wyjdzie po ślubie, gdy będzie się spędzać ze sobą praktycznie 24h na dobę :] temu ja jestem przeciwna ślubom i w ogóle jestem antyrodzinna. ale w sumie dobrze, ze H później zadzwoniła do S i się pogodziły. no i jeszcze ta szykująca sie impreza. jestem ciekawa, co sie na niej wydarzy ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja już chyba zaczęłam czytać to opowiadanie, ale coś się urwało w powiadamianiu o nowych rozdziałach. Bardzo tego żałuje, bo ta historia mi się naprawdę bardzo podoba. Rozdział 13 jest bardzo udany. Mało w nim dialogów i to mi się bardzo podoba. Według mnie Sophie podjęła zbyt pochopną decyzję. Zna mężczyznę zaledwie dwa miesiące. To oznacza, że dużo jeszcze o nim nie wie. Mam jednak nadzieję, że jej nie zrani.
    Pozdrawiam :*
    P.S. Mam nadzieję, że będziesz mnie informować o nowych rozdziałach. ;) Zostawiam numer gg: 43536898

    OdpowiedzUsuń
  7. Woohooho! No to mnie zaszokowałaś. Ślub?! Tego się nie spodziewałam po Sophie xd Niby to dobrze, że próbuje się ustatkować, ale nie za szybko? No bo kurde... Trzeba byś strasznie szalonym, żeby iść na takie coś. Co do tego całego ślubu, to szkoda mi Brian'a. Wydaje się na prawdę świetnym facetem. Biedaczek. Ja tam mogę go przygarnąć xd
    Nie dziwię się też Hope, że zareagowała tak jak zareagowała. Zrobiłabym dokładnie tak samo. No bo niby dwa miesiące? Taa, faktycznie to strasznie długo. Wystarczająco by poznać się strasznie dokładnie i zdecydować, że chce się spędzić ze sobą resztę życia -.- xd
    Cóż, z rozdziału na rozdział akcja nabiera rozpędu i mogę powiedzieć tylko tyle, że zdecydowanie czekam na więcej! ;d

    OdpowiedzUsuń
  8. Sophie i ślub-tego się nie spodziewałam, nie powiem;)
    Czuję jednak, ze tak jak myślała Hope, nie wyniknie z tego nic dobrego. W wolnym związku trzeba nauczyć się akceptować wszystkie swoje wady, nauczyć się żyć z nimi. Małżeństwo to więc wielka odpowiedzialność na całe życie, taka próba miłości. Ja też na pewno protestowałabym, gdyby to dotyczyło moich przyjaciół;)
    Nie mogę się doczekać tej imprezy i jednocześnie przewiduje jakieś zawirowanie w akcji. Może w życiu Hope znowu pojawi się Tyler? Prawdopodobne, ale dziewczyna pewnie nawet nie zwróci na niego uwagi, mając przy boku kogoś takiego jak Jose:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na rozdział trzynasty : d
    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  10. Chciałam zaprosić cię do siebie : www.odnalezc-przeznaczenie.blogspot.com . Dopiero zaczynam przygodę z tym blogiem dlatego liczę na szczerą opinię. Z góry dziękuję ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział jak zwykle niesamowity.
    Zapraszam do siebie http://sweeet-lifeee.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń