Uporczywy dźwięk telefonu
rozbrzmiał się w torebce, kiedy właśnie siedziałam na trawie przed grobem brata
i opowiadałam mu ostatnie dni mojego życia. Znalezienie komórki w torebce
dosłownie graniczyło z cudem, jednak w końcu wpadła mi one w ręce, a na wyświetlaczu
widniało imię chłopaka. Uśmiechnęłam się pod nosem naciskając zieloną słuchawkę
i przykładając telefon do ucha.
-Słucham?- zapytałam przypominając
sobie, że tak naprawdę nie pożegnałam się dzisiejszego dnia z José.
-Gdzieś Ty uciekła? –usłyszałam
łagodny głos Hiszpana, a w tle można było usłyszeć jeszcze kogoś,
najprawdopodobniej był to Antonio jednak nie daję sobie ręki uciąć.
-Musiałam iść, wybacz, że się nie
pożegnałam- wytłumaczyłam się, a po chwili usłyszałam głośne „Zamknij się”. W
pierwszej chwili pomyślałam, że te słowa kierowane są do mojej osoby jednak
najwidoczniej tak nie było, gdyż w tle usłyszałam drwiący śmiech drugiego
mężczyzny.
-Wybacz, to oczywiście, nie było
do Ciebie- wyjaśnił José zaraz później dodając- W porządku, a co dzisiaj robisz?
–zapytał szepcząc do osoby towarzyszącej, jednak tym razem nie byłam w stanie
usłyszeć o czym rozmawiają mężczyźni.
-Muszę załatwić kilka spraw, a co? miałeś jakieś propozycję? –zaśmiałam się rozglądając dookoła. Ludzie
przechodzący tuż obok mnie siedzącej na trawie przy grobie brata mierzyli moją
osobę złowrogim wzrokiem, zapewne nie podobał im się fakt rozmawiania przez
telefon na cmentarzu. Starałam się robić to cicho, jednak widocznie ludziom to
przeszkadzało.
-W zasadzie chciałem Cię zabrać na
wycieczkę moim samolotem dookoła świata z przeróżnymi gwiazdami na pokładzie,
ze wspaniałym jedzeniem i najdroższym winem, no, ale skoro masz jakieś plany-
odpowiedział smętnie mężczyzna, a ja jedynie zaśmiałam się do słuchawki i widząc
zabijający wzrok przechodzącej kobiety momentalnie spoważniałam. Poprawiłam włosy,
które opadały mi na twarzy z każdym silniejszym powiewem wiatru, który
towarzyszył mi od samego rany.
-Hm, wiesz skoro tak to mogę dać
Ci znać jak będę już wolna, postaram się załatwić wszystko jak najszybciej- dodałam szybko na co usłyszałam śmiech mężczyzny po drugiej
słuchawce telefonu.
-Dobra, w takim razie czekam na
odzew i już dzwonię po samolot- odezwał się José, a ja jedynie pokiwałam z
niedowierzaniem głową. Mój uśmiech nawet na moment nie schodził z twarzy. Pożegnałam się
z brunetem i wrzuciłam telefon do torebki. Pogładziłam dłonią nagrobek brata i
spojrzałam na zdjęcie które widniało tuż obok jego nazwiska. Chyba nigdy nie
zapomnę jego twarzy, uśmiechu, który towarzyszył mu każdego dnia, czy nawet
momentów gdy tak strasznie mnie denerwował, że pragnęłam by się wyprowadził.
Ucałowałam jego zdjęcie przypominając sobie jak w wieku trzynastu lat byłam zła
na brata gdy powiedział mi, że ma
dziewczynę. Wiedziałam, że będzie miał wtedy mniej czasu dla mnie jednak on
obiecał, że tak nigdy się nie stanie i w zasadzie do końca dotrzymał obietnicy.
Zawsze byłam dla niego na pierwszym miejscu czemu dziwiło się wiele osób, a ja
mogłam być jedynie mu za to wdzięczna.
Weszłam do księgarni, do której
kiedyś dość często zaglądałam nabywając co rusz nową książkę. Dzisiaj również
po to przyszłam, jedynak tym razem nie spędzę tutaj kilku godzin na wybraniu tej
jedynej. Udałam się pod odpowiednie regały i jedyne co musiałam zrobić to
odnaleźć nazwisko, które muszę przyznać z trudnością przechodziło mi przez
gardło. Obiecałam sobie, że nie będę czytać nowej książki Tylera, a tym bardziej
nie będę jej kupować, jednak telefon od Briana przekonał mnie, że powinnam to
zrobić. W zasadzie zapytał on tylko czy ją czytałam, jednak skoro zadał on to
pytanie to coś musiało w tym być. Odnalazłam książkę, której zawzięcie szukałam
i odczytałam tytuł widniejący na okładce „Miałem wszystko, zostałem z niczym”.
Na okładce było zdjęcie mężczyzny- w zasadzie miałam problem z ocenieniem tego czy jest to mój były. Osoba na okładce siedziała w barze, a w ręku trzymał butelkę piwa, które Tyler uwielbiał. Udałam się z książką do kasy i płacą za
nią opuściłam pomieszczenie. W pierwszej chwili chciałam udać się do domu i
dopiero tam zabrać się za czytanie jej jednak siedząc w metrze nie mogłam się
powstrzymać i otworzyłam książkę
czytając podziękowania, w których nic interesującego się nie znajdowało.
Przewróciłam kartkę widząc na dole, dedykację, przez którą omal nie spadłam z
krzesła.
„Dla osoby, która zmieniła moje
życie w oka mgnieniu, a ja przez głupi błąd straciłem ją na zawsze. Przepraszam
za wszystko H.”
Nie czekając ani minuty dłużej
zabrałam się za czytanie książki. Oczywiście pierwsze kilka kartek nie wydały
mi się nad wyraz interesujące, jednak z każdą minutą miałam wrażenie jakbym przeżywała
to wszystko na własnej skórze. Może dlatego, że postacie z książki były
dosłownym odzwierciedleniem mnie i Tylera. Mimo innych imion i nazwisk
wiedziałam, że bohaterzy to my, ten sam związek, te same problemy, wspólne
chwile. Czytając to miałam przeróżne odczucia, w pierwszej chwili poczułam
złość, że Tyler opisał nasze prywatne życie w książce, jednak później z każdą
kartką zaczęłam inaczej na to patrzeć. Zaczęłam rozumieć co czuje mężczyzna,
żałował wszystkich swoich błędów, a bohaterkę, która odgrywała moją rolę
przedstawił jako idealną kobietę. Doczytałam do trzydziestej strony kiedy
usłyszałam komunikat, że zbliżamy się na stację, na której ja powinnam wysiąść.
Zamknęłam książkę nawet nie chowając jej do torebki po czym opuściłam szybko
pociąg kierując się w stronę mieszkania. Na moje szczęście metro miałam prawie
pod nosem tak więc pod blokiem byłam w przeciągu trzech minut. Weszłam do
środka witając się z Benem po czym udałam się po schodach na piętro, na którym
mieściło się moje mieszkanie. Wchodząc do niego pierwsze co to otworzyłam okno
i ściągając buty ze stóp opadłam na kanapę otwierając książkę na stronie, na
której zakończyłam czytanie. Znowu
zostałam pochłonięte przez czarne literki napisane na białej kartce. Każde
zdanie było idealnie złożone, wszystkie uczucia trafiały do mojego serca
powodując przyśpieszenie jego bicia. Zaczęłam na nowo przypominać sobie całe
dwa lata spędzone z mężczyzną, który zmienił moje życie, który potrafił mi
pomóc, a za razem skrzywdzić tak, że kilka razy podczas czytania zastanawiałam
się po co tak właściwie to robię. Tyler nie opisał w książce momentu wypadku
mojego brata, za co byłam mu wdzięczna, jednak mimo wszystko drażniło mnie to,
że wiele osób może domyślić się, że to nasza historia. Brian i Sophie zapewne
już po dedykacji wywnioskowali, że książka będzie o naszej dwójce, a czytając
ją dowiedzą się wiele faktów na temat naszego życia prywatnego. Przerwałam czytanie na stronie setnej po czym
przetarłam oczy dostrzegają, że w pokoju zaczęło się robić coraz ciemniej gdyż
na dworze zachodziło słońce. Wstałam by zapalić światło i nie robiąc nic więcej
powróciłam do dzisiejszej lektury.
Tyler opisał nawet moment gdy krzyczałam na niego za brudne naczynia w
zlewie i za pety na balkonie. Jednak nawet nie wspomniał, że byłam wtedy na
niego zła, że nie chciałam go przez cały wieczór widzieć na oczy, po prostu
wziął całą winę na siebie, a mnie pokazał w świetle perfekcyjnej dziewczyny.
Wszystko wydawało się takie dobrze znane, idealne a z drugiej strony gdy tylko
odwracałam wzrok od książki nagle dochodziła do mnie szara rzeczywistość.
Oczywiście nie narzekam na swoje dotychczasowe życie, jednak będąc z Tylerem
wszystko wydawało się takie łatwe, ułożone. Miałam na kogo liczyć, do kogo się
przytulić, a kiedy wracałam do domu on zawsze w nim na mnie czekał. Potrząsnęłam
głową nie chcąc litować się nad mężczyzną, który tak bardzo mnie zranił po czym
wróciłam do literek, które z czasem zaczęły mi się podwajać przez łzy, które
napłynęły do oczu.
„Pracował ciężko każdego dnia, z
dnia na dzień wyglądał coraz gorzej. Oczy miał podkrążone, twarz bladą, a kiedy
tylko gwałtowniej się poruszył na jego twarzy malował się grymas bólu. Nie
mogłem na to pozwolić, poszedłem do banku i wybrałem pieniądze, których on tak
bardzo potrzebował. Następnego dnia wręczyłem mu je, oczywiście na początku nie
chciał ich przyjąć, jednak wziął je i rozpłakał mi się jak małe dziecko, był
wdzięczny do ostatnich swoich dni. Oddał cały dług ludziom, którzy go dręczyli. Za resztę, która mu
została kupił dwa bilety, chcąc najzwyczajniej w świecie spełnić marzenie
swojej młodszej siostry. Dlatego oświadczyny odłożyłem na następny rok.”
Czytając ten fragment w pierwszej
chwili nie miałam pojęcia o kim jest mowa, jednak z każdym dalszym słowem
zdałam sobie sprawę, że Tyler pisał o Ethanie o moim kochanym starszym bracie.
Pamiętam te dni, kiedy Ethan nie miał czasu ze mną się spotkać, a gdy odbierał
telefon słyszałam jego zmęczony głos, jednak on tłumaczył się delikatnym
przeziębieniem. Tyler mu pomógł, oddał mu wszystkie oszczędności, o których ja
nawet nie wiedziałam, które najprawdopodobniej miały pójść na pierścionek dla
mnie. Tyler chciał mi się oświadczyć, chciał spędzić ze mną resztę życia,
jednak nie zrobił tego. Wszystkie pieniądze podarował on mojemu bratu, który za
pewne nie zdawał sobie sprawy na co przeznaczone były te oszczędności. Ethan
miał dług, o którym ja nawet nie wiedziałam, spłacił go a za resztę kupił
bilety na Camp Nou, które teraz leżą w moim pudełku.
Łzy zaczęły spływać mi po
policzkach coraz większymi strumieniami przez co kartka książki została
zmoczona. Nie mogąc dłużej tego czytać zamknęłam ją i odłożyłam na stół
wycierając policzki. Pragnęłam porozmawiać z bratem, dowiedzieć się jaki miał
problem, dlaczego nie powiedział mi o nim tylko najzwyczajniej w świecie to
przede mną ukrywał. Fakt, nie
znalazłabym teraz sposobu na rozmowę z Ethanem, ale jest jedna osoba, która
może mnie oświecić. Zerwałam się z miejsca chwytając jedynie za telefon, który
leżał na stole po czym udałam się do wyjścia. Może spotkanie z Tylerem to nie
najlepszy pomysł, jednak ja nie mogłam czekać ,a nic sensownego nie
przychodziło mi w tym momencie do głowy.
Dzwoniłam domofonem chyba ze sto
razy, jednak nikt nie raczył go odebrać. Portier najwidoczniej dopiero po
chwili mnie rozpoznał gdyż wyszedł zza długiej lady i otworzył szklane drzwi.
Nie zdążyłam nawet uchylić ust kiedy mężczyzna oznajmił, że Tyler wyszedł
gdzieś rano i jeszcze nie wrócił. Westchnęłam cicho dziękując za informację po
czym udałam się przed siebie zastanawiając się gdzie mogę spotkać mężczyznę.
Przechodziłam obok księgarni, a kiedy zobaczyłam Tylera książkę na wystawię
nagle poczułam się jakby żarówka pojawiła się nad moją głową. Przyśpieszyłam
kroku i kiedy w końcu znalazłam się przed miejscem, w którym na dziewięćdziesiąt
procent jest blondyn westchnęłam głęboko
czując jak wszystkie moje mięśnie sztywnieją. Nawet postawienie kolejnego kroku
sprawiło mi trudność, głowa zaczęła pulsować, a w brzuchu wszystko jakby zaczęło
zmieniać swoje miejsce. Jednak jeśli chciałam dowiedzieć się prawdy musiałam
tam wejść. Pchnęłam drzwi do jednego z barów po czym rozejrzałam się dookoła
czując na sobie wzrok pijanych mężczyzn. Ujrzałam przy jednym ze stolików
wiedzącego Tylera, wyglądał dosłownie jak postać z okładki jego książki. Nie czekając
dłużej bez wahania ruszyłam w jego kierunku zatrzymując się przed stolikiem.
-Musimy porozmawiać- odparłam
stanowczo widząc jak blondyn unosi wzrok na mnie.
-Hope? –zapytał chyba będąc
zdziwiony moim widokiem po czym zamoczył usta w trunku, który stał na stole
przed nim. Bez zastanowienia zajęłam miejsce naprzeciwko niego wpatrując się w
drewniany stół dzielący nas. –O co chodzi ?- odezwał się blondyn kiedy to
właśnie rozchyliłam usta by wydać z siebie dźwięk.
-O Twoją książkę- odparłam
przenosząc powolnie wzrok na towarzysza. Zmierzyłam wzrokiem dosłownie każdy
milimetr jego twarzy, począwszy od włosów poprzez nos, usta czy oczy, które
patrzyły na mnie smutnym wzrokiem.
-Czytałaś ją?- zapytał prostując
się na krześle i lekko nachylając się nad stołem, przez co ja oparłam się o
oparcie by nie znajdować się zbyt blisko Tylera.
-Chodzi o…- zaczęłam przełykając
głośno ślinę po czym rozejrzałam się dookoła. Było koło dwudziestej a w barze
już siedzieli nieźle wstawieni faceci, co się dziwić niektórzy zapewne
przebywają tu od samego rana. Jednak nie Tyler, jak na moje oko był on trzeźwi,
więc to musiało być jego pierwsze piwo, tak więc tym lepiej dla mnie. –Chodzi o
Ethana- wyjaśniłam przenosząc wzrok na mężczyznę, który westchnął głęboko
opadając na oparcie krzesła, które do najwygodniejszych nie należało. –Dlaczego
mi o tym nie powiedziałeś? Dlaczego miałeś tajemnicę z moim bratem?
-Hope, to nie była żadna
tajemnica- odezwał się spokojnym głosem Tyler upijając po chwili kilka łyków
piwa.
-W takim razie dlaczego o niczym
nie wiedziałam? –zapytałam czując jak łzy napływają mi do oczy, nie chciałam
ich pokazywać, a tym bardziej nie chciałam by wypłynęły one kolejny raz
dzisiejszego dnia. Mężczyzna westchnął głośno jakby nagle szukając odpowiedzi w
głownie na zadane przeze mnie pytanie.
-Obiecałem mu, że nic Ci nie powiem. Nie chcieliśmy Cię
martwić, to wszystko.- Tyler dosłownie w tej samej chwili nachylił się nad
stołem co ja, jednak tym razem nie przeszkadzało mi to, że znajdowaliśmy się zbyt blisko siebie.
Nie utrzymywałam z nim kontaktu wzrokowego do póki czułam łzy w oczach.
-Jaki to był dług, co? –zapytałam
po chwili spoglądając w zielone tęczówki towarzysza. Kiedyś kochałam te oczy,
mogłam wpatrywać się w nie godzinami, jednak teraz było zupełnie inaczej. Nie
wywierały one na mnie żadnego wrażenia. Jeszcze wczoraj nawet nie byłabym w stanie
w nie spojrzeć, jednak po przeczytaniu połowy książki zrozumiałam, że Tyler
zrobił wiele i dla mnie i przede wszystkim dla mojego brata.
-Nie ważne- odpowiedział kręcą
przy tym głową, jednak ta odpowiedź mnie nie usatysfakcjonowała. Chciałam
wiedzieć dosłownie wszystko, Ethan był moim bratem więc mam do tego prawo.
-Ważne Tyler, to jest cholernie
ważne, więc proszę Cię powiedz mi wszystko- odezwałam się z lekko uniesionym
głosem, jednak wcale tego nie planowałam. Może po prostu ten temat jest dla
mnie zbyt ciężki i zbyt świeży.
-Hope, ale po co? To niczego nie
zmieni, zapomnij o tym, po prostu zapomnij.
-Zmieni i to bardzo dużo. Tyler,
Ethan był moim bratem, więc mam prawo wiedzieć.- krzyknęłam na mężczyznę, a
kilku facetów siedzących obok przeniosło na nas wzroki. Mój towarzysz jedynie
spojrzał w ich kierunku mierząc ich piorunującym wzrokiem na co oni oboje
odwrócili głowy w drugie strony.
-Obiecałem, że nie powiem, więc
przykro mi Hope.- blondyn wzruszył ramionami unosząc się z miejsca i kierując
się do wyjścia. W pierwszym momencie chciałam się poddać i po prostu pozwolić
mu na odejście, jednak po kilkunastu sekundach oprzytomniałam i uniosłam się
prędko z miejsca doganiając już na dworze Tylera.
-Zaczekaj- krzyknęłam, na co
mężczyzna zatrzymał się nie odwracając się. Wyminęłam go stając naprzeciwko i
wpatrując się w jego kamienną twarz.
-Nie obchodzi mnie, że mu coś
obiecałeś. Ethana nie ma, więc Twoja obietnica nie jest już ważna- powiedziałam
widząc jak Tyler przenosi na mnie wzrok i kręci głową. Wiedziałam, że w końcu
ulegnie, zawsze ulegał.
-Ethan miał problemy z hazardem.
–wyjaśnił a ja poczułam jak nagle moje nogi robią się miękkie i uginają się w
kolanach. Mój kochany brat był hazardzistą? To niemożliwe, każdy ale nie mój
brat.
-Kłamiesz- odpowiedziałam na co
mężczyzna parsknął pod nosem stając obok mnie jednak w przeciwnym kierunku.
-I po co miałem Ci mówić? Żebyś
nie uwierzyła? –zapytał jednak nie czekając na odpowiedź ruszył przed siebie.
Wzięłam kilka głębokich oddechów po czym odwróciłam się widząc oddalającą się
sylwetkę mężczyzny. Dopiero w pewnej chwili zdałam sobie sprawę, że Tyler nie
miał powodów do kłamania. Nie czekając ruszyłam biegiem przed siebie i kiedy
dogoniłam blondyna stanęłam przed nim blokując mu tym sposobem przejście.
-Ile mu dałeś?- zapytałam zdyszana
próbując wyrównać swój oddech, co wcale nie należało do najłatwiejszych rzeczy.
-Hope to nie istotne- po głosie
jak i minie wiedziałam, że Tyler ma dość tego tematu, jednak dla mnie on wciąż
nie był zakończony więc nie mogłam się zbyt szybko poddać. Ethan nie powiedział
mi tego jak żył, więc muszę sama się tego dowiedzieć, a uwierzcie patrzenie na
Tylera po tym co mi zrobił nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy.
-Owszem to jest istotne, więc po
prostu mi powiedz- odezwałam się schodząc na bok wraz z Tylerem. Ludzie
zaczynali już kląć pod nosem, że stoimy na środku chodnika, dlatego oboje
odsunęliśmy się pod jeden z bloków.
-Po co chcesz to wiedzieć, co? Co
to zmieni?- zapytał Tyler a oparłam się o ścianę przymykając lekko powieki.
Musiałam się uspokoić to wszystko działo się jak dla mnie za szybko, jednak
miałam szczęście, że gdy otworzyłam oczy mężczyzna wciąż obok mnie stał
wpatrując się w moją osobę.
-Chcę Ci oddać te pieniądze, więc
proszę powiedz mi ile pożyczyłeś mojemu bratu- spojrzałam na blondyna, który po
raz kolejny pokręcił głową po czym nachylił się nade mną odpowiadając:
-Pożyczyłem je Ethanowi, nie
Tobie, więc nie musisz ich oddawać.
-Ale chcę to zrobić-
odpowiedziałam czując jak dłonie zaczynają mi się pocić. Miałam już po dziurki
w nosie wyciągania wszystkich informacji od mężczyzny.
-Przykro mi, ode mnie się już
niczego nie dowiesz. Daj sobie spokój Hope, Ethan by tego nie chciał. –Tyler
wzruszył ramionami a po chwili pogładził mnie po włosach. Poczułam się jak
kiedyś, kiedy kłóciliśmy się a on po prostu gładził moja głowę chwilę później
przytulając mnie i przepraszając za swoje zachowanie. Natomiast tym razem
odbyło się bez obejmowania czy przepraszania. Tyler ruszył przed siebie nawet
się nie odwracając, a ja nie miałam już siły na bieganie za nim. Dzisiejszy
dzień wystarczająco dał mi w kość.
Było koło pierwszej a ja od dwóch
godzin leżałam w łóżku i nie potrafiłam zasnąć, może dlatego, że nawet nie
próbowałam. Skończyłam czytać książkę Tylera, muszę przyznać, że mnie
wciągnęła. Ponad dwieście stron w pół dnia to chyba dobry wynik, co? Końcówka
mnie bardzo zaskoczyła, Tyler pisał, że nie potrafi sobie poradzić, że zdrada
to jak dla niego zbyt wiele. Oczywiście wspomniał, że mnie wciąż kocha, a te
słowa jak zwykle nie mogły przestać chodzić mi po głowie. Opisał tam dosłownie
wszystko, dzięki czemu postawił sprawę dość jasno. Kiedy przyłapałam go z tą
kobietą, to nie był ich pierwszy raz, nie pisał, który jednak dowiedziałam się,
że żałuje każdej chwili spędzonej z Katie- tak nazywała się w książce. Czytałam
to z łzami w oczach jednak sama nie wiem skąd one się tam wzięły gdyż w środku
mnie panowała złość, jakiej dawno w sobie nie miałam. Jeszcze rano uważałam, że
Tyler to mężczyzna bez uczuć, którego nienawidzę, i który nic dla mnie nie
znaczy. Jednak po przeczytaniu jego trzeciej i jak podkreślił na końcu
ostatniej jego książki, zrozumiałam, że wcale nie był pozbawiony jakichkolwiek
uczuć. Pomógł on mojemu bratu, bezinteresownie oddał mu pieniądze, które
zbierał na pierścionek zaręczynowy, zrezygnował ze swojego szczęścia dla dobra
Ethana. Pisząc o mnie tyle wspaniałych rzeczy, zrozumiałam, że znaczyłam i
znaczę dla niego bardzo wiele. I chyba dlatego moja nienawiść do niego zmalała.
Mimo zdrady wciąż był Tylerem, którego kochałam, jednak to nie zmienia niczego.
Między mną a blondynem wszystko zostało skończone.
Usłyszałam dźwięk smsa i po omacku zaczęłam szukać
telefonu na szafce nocnej, a kiedy w końcu wpadł w moje ręce odczytałam
wiadomość delikatnie się uśmiechając.
Wow piszesz fajnie , zajrzałam z nudów i mnie wciągnął :) Zapraszam do mnie i liczę na komentarz
OdpowiedzUsuńhttp://lolaa1881.blogspot.com/
Co tu dużo mówić... Świetny rozdział. :) Jestem pod wrażeniem charakteru Hope, bo naprawdę potrafi sobie poradzić w trudnych sytuacjach, choć wcale nie ma łatwego życia. Mam nadzieję, że bardziej rozwiniesz wątek z Ethanem, ponieważ ciekawi mnie, jaka jest prawda o nim. Poza tym Tyler wydaje się fajnym facetem, choć to wciąż świnia, no ale... jeszcze przecież jest Jose. Może kiedyś dojdzie do wspólnego spotkania... ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę miłego weekendu.
nikt nie jest idealny, a lubimy idealizować tych, których już nie ma, fajnie, że to wykorzystałaś :) ciut dramatycznie się zrobiło, ciężkie przeżycie zgotowałaś Hope i bardzo fajny pomysł z książką :P
OdpowiedzUsuńciekawa jestem co też w tym sms-ie jest napisane, bo od kogo to można się domyślić ;D
pozdrawiam i zapraszam do mnie, dziś nowy :*
find-a-shelter.blogspot.com
Podziwiam Hope. Nie wiem, czy na jej miejscu także poszlabym do Ethana, by wypytać go o wszystko. Sądzę jednak, że tak. Walczyła uparcie, by dowiedzieć się wszystkiego, odpudcila, ale wydaje mi się, że tylko na chwilę, to nie byłaby ona gdyby dała za wygraną :)
OdpowiedzUsuńMialas świetny pomysł z tą książką Ethana, Hope dowiedziała się z niej jak dużo dla niego znaczyla i przez pewien moment myślałam, że jest gotowa do niego wrócić pomimo zdrady, nie wiem, chyba już dzisiaj wariuje :)
No cóż tu więcej mówić, świetnie napisane, zresztą jak zawsze :) Czekam na kolejny :))
+zapraszam do siebie, dodalam dziś nowy rozdział, liczę na szczera opinię :)
scars-future.blogspot.com
Witam! Z góry z całego serca przepraszam za spam, jednak wiadomo, każdy chce zdobyć czytelników, prawda? :) Jeśli nie jesteś zainteresowana, po prostu zignoruj ten komentarz. Będę jednak bardzo szczęśliwa, jeśli chociaż rzucisz okiem. Może treść cię zainteresuje? :)
OdpowiedzUsuńPoznaj piątkę młodych ludzi, którzy mają podobne spojrzenie na świat, jednak są zupełnie inni. Każde z nich zmaga się z własnymi problemami, nałogami, lękami, słabościami i trudami własnego życia. Są samotni i nie wierzą w dobro czy sprawiedliwość. Na skutek pewnych wydarzeń, zostają ukarani i wspólnie muszą odremontować bibliotekę. Żadne z nich nie spodziewa się jednak, że w tej grupie znajdą osoby, z którymi połączy je przyjaźń a nawet coś więcej. Poznaj historię rozwijającej się przyjaźni oraz losy nastolatków którzy nauczyli się ufać i kochać.
http://brytyjski-akcent.blogspot.com/
Z góry bardzo dziękuję za wstąpienie na bloga. Liczę, że treść cię zaciekawi i jeszcze raz przepraszam za spam. ♥
O cholera! No okej, Tyler mnie zaskoczył z tą dedykacją normalnie... I to, że miał tajemnicę z Ethan'em przed Hope i mu pomógł i w ogóle... WOW xd No tego się nie spodziewałam, szczerze powiedziawszy!
OdpowiedzUsuńNo i ciekawe kto napisał do Hope, czyżby Jose? ;d
Opowiadanie coraz bardziej mnie zaskakuje, więc czekam na ciąg dalszy. Oby jak najszybciej :d
Pozdrawiam i życzę powodzenia.
Hope ma świetny charakter i radzi sobie w ciężkich sytuacjach, naprawdę ją polubiłam. Ciekawe czy to Jose napisał :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam jaki piszesz, tak lekko ci to przychodzi. Świetnie wykreowałaś bohaterów i cały ich świat. Fabuła wciągająca.
ostatnio zaczęłam: witness-the-slow-death.blogspot.com
Szkoda mi się zrobiło tego Tylera :(
OdpowiedzUsuńInteligentnie dobierasz słowa, dokładnie to widać. Czytając to opowiadanie, wzruszam się na prawdę. Jesteś idealna <3
OdpowiedzUsuńmnie też się zrobiło żal Tylera, jestem zdecydowanie zbyt uczuciowa ;c nie mam żadnych zastrzeżeń, piszesz świetnie ;3 nie będę się rozpisywać, bo nie mam zbytnio czasu, wybacz...
OdpowiedzUsuńa, jeszcze jedno... przez przypadek usunęłam Twój komentarz na swoim blogu, a nawet go nie przeczytałam. tak to jest, jak się wchodzi na telefonie ;x dlatego mam prośbę - mogłabyś jeszcze raz napisać, co o nim sądzisz? przepraszam za kłopot : )
pozdrawiam
Tyler nie jest chyba jednak aż taki zły. Fakt, popełnił błąd, ale z drugiej strony nikt nie jest do końca idealny. Widać, że ma jednak w sobie sporo dobroci i przede wszystkim potrafi przyznać się do błędu, a to bardzo rzadka cecha.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Hope, ona jest taka uczuciowa i wrażliwa, a jednocześnie tak straszliwie silna... Poza tym bardzo podobają mi się te nawiązania do przeszłości i ogólnie sama postać Ethana.
Czekam na ciąg dalszy i spotkanie Jose i Hope ;p
Pozdrawiam
Tyler, no ja go uwielbiam po prostu! nie wiem czemu, ale po prostu jest jak dla mnie idealny *.* nawet jeśli popełnia błędy to i tak umie sie przyznać i próbuje to jakoś naprawiać. jeju Jose *.* kolejny idealny haha za dużo tu tych ideałów xd i może ten sms był od Jose, co? skoro od razu sie tak uśmiechnęła :d
OdpowiedzUsuńJeśli masz ochotę i czas to zapraszam na kolejny rozdział u mnie :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny na kolejny rozdział, tym razem postaram się od razu go przeczytać xd
Ciężka sprawa.Nie dziwię się,że chciała oddać pieniądze, które pożyczył jej bratu,a z drugiej strony nie dziwię Taylorowi,że nie chciał ich.Muszę przyznać,że miałaś świetny pomysł,jeśli chodzi o opowiadanie.
OdpowiedzUsuń