piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 11.


     Uporczywy dźwięk telefonu rozbrzmiał się w torebce, kiedy właśnie siedziałam na trawie przed grobem brata i opowiadałam mu ostatnie dni mojego życia. Znalezienie komórki w torebce dosłownie graniczyło z cudem, jednak w końcu wpadła mi one w ręce, a na wyświetlaczu widniało imię chłopaka. Uśmiechnęłam się pod nosem naciskając zieloną słuchawkę i przykładając telefon do ucha.
-Słucham?- zapytałam przypominając sobie, że tak naprawdę nie pożegnałam się dzisiejszego dnia z José.
-Gdzieś Ty uciekła? –usłyszałam łagodny głos Hiszpana, a w tle można było usłyszeć jeszcze kogoś, najprawdopodobniej był to Antonio jednak nie daję sobie ręki uciąć.
-Musiałam iść, wybacz, że się nie pożegnałam- wytłumaczyłam się, a po chwili usłyszałam głośne „Zamknij się”. W pierwszej chwili pomyślałam, że te słowa kierowane są do mojej osoby jednak najwidoczniej tak nie było, gdyż w tle usłyszałam drwiący śmiech drugiego mężczyzny.
-Wybacz, to oczywiście, nie było do Ciebie- wyjaśnił José zaraz później dodając- W porządku, a co dzisiaj robisz? –zapytał szepcząc do osoby towarzyszącej, jednak tym razem nie byłam w stanie usłyszeć o czym rozmawiają  mężczyźni.
-Muszę załatwić kilka spraw, a co? miałeś jakieś propozycję? –zaśmiałam się rozglądając dookoła. Ludzie przechodzący tuż obok mnie siedzącej na trawie przy grobie brata mierzyli moją osobę złowrogim wzrokiem, zapewne nie podobał im się fakt rozmawiania przez telefon na cmentarzu. Starałam się robić to cicho, jednak widocznie ludziom to przeszkadzało.
-W zasadzie chciałem Cię zabrać na wycieczkę moim samolotem dookoła świata z przeróżnymi gwiazdami na pokładzie, ze wspaniałym jedzeniem i najdroższym winem, no, ale skoro masz jakieś plany- odpowiedział smętnie mężczyzna, a ja jedynie zaśmiałam się do słuchawki i widząc zabijający wzrok przechodzącej kobiety momentalnie spoważniałam. Poprawiłam włosy, które opadały mi na twarzy z każdym silniejszym powiewem wiatru, który towarzyszył mi od samego rany.
-Hm, wiesz skoro tak to mogę dać Ci znać jak będę już wolna, postaram się załatwić wszystko jak najszybciej- dodałam szybko na co usłyszałam śmiech mężczyzny po drugiej słuchawce telefonu.
-Dobra, w takim razie czekam na odzew i już dzwonię po samolot- odezwał się José, a ja jedynie pokiwałam z niedowierzaniem głową. Mój uśmiech nawet na moment nie schodził z twarzy. Pożegnałam się z brunetem i wrzuciłam telefon do torebki. Pogładziłam dłonią nagrobek brata i spojrzałam na zdjęcie które widniało tuż obok jego nazwiska. Chyba nigdy nie zapomnę jego twarzy, uśmiechu, który towarzyszył mu każdego dnia, czy nawet momentów gdy tak strasznie mnie denerwował, że pragnęłam by się wyprowadził. Ucałowałam jego zdjęcie przypominając sobie jak w wieku trzynastu lat byłam zła na brata  gdy powiedział mi, że ma dziewczynę. Wiedziałam, że będzie miał wtedy mniej czasu dla mnie jednak on obiecał, że tak nigdy się nie stanie i w zasadzie do końca dotrzymał obietnicy. Zawsze byłam dla niego na pierwszym miejscu czemu dziwiło się wiele osób, a ja mogłam być jedynie mu za to wdzięczna.


     Weszłam do księgarni, do której kiedyś dość często zaglądałam nabywając co rusz nową książkę. Dzisiaj również po to przyszłam, jedynak tym razem nie spędzę tutaj kilku godzin na wybraniu tej jedynej. Udałam się pod odpowiednie regały i jedyne co musiałam zrobić to odnaleźć nazwisko, które muszę przyznać z trudnością przechodziło mi przez gardło. Obiecałam sobie, że nie będę czytać nowej książki Tylera, a tym bardziej nie będę jej kupować, jednak telefon od Briana przekonał mnie, że powinnam to zrobić. W zasadzie zapytał on tylko czy ją czytałam, jednak skoro zadał on to pytanie to coś musiało w tym być. Odnalazłam książkę, której zawzięcie szukałam i odczytałam tytuł widniejący na okładce „Miałem wszystko, zostałem z niczym”. Na okładce było zdjęcie mężczyzny- w zasadzie miałam problem z ocenieniem tego czy jest to mój były. Osoba na okładce siedziała w barze, a w ręku trzymał butelkę piwa, które Tyler uwielbiał. Udałam się z książką do kasy i płacą za nią opuściłam pomieszczenie. W pierwszej chwili chciałam udać się do domu i dopiero tam zabrać się za czytanie jej jednak siedząc w metrze nie mogłam się powstrzymać  i otworzyłam książkę czytając podziękowania, w których nic interesującego się nie znajdowało. Przewróciłam kartkę widząc na dole, dedykację, przez którą omal nie spadłam z krzesła.
„Dla osoby, która zmieniła moje życie w oka mgnieniu, a ja przez głupi błąd straciłem ją na zawsze. Przepraszam za wszystko H.”
Nie czekając ani minuty dłużej zabrałam się za czytanie książki. Oczywiście pierwsze kilka kartek nie wydały mi się nad wyraz interesujące, jednak z każdą minutą miałam wrażenie jakbym przeżywała to wszystko na własnej skórze. Może dlatego, że postacie z książki były dosłownym odzwierciedleniem mnie i Tylera. Mimo innych imion i nazwisk wiedziałam, że bohaterzy to my, ten sam związek, te same problemy, wspólne chwile. Czytając to miałam przeróżne odczucia, w pierwszej chwili poczułam złość, że Tyler opisał nasze prywatne życie w książce, jednak później z każdą kartką zaczęłam inaczej na to patrzeć. Zaczęłam rozumieć co czuje mężczyzna, żałował wszystkich swoich błędów, a bohaterkę, która odgrywała moją rolę przedstawił jako idealną kobietę.       Doczytałam do trzydziestej strony kiedy usłyszałam komunikat, że zbliżamy się na stację, na której ja powinnam wysiąść. Zamknęłam książkę nawet nie chowając jej do torebki po czym opuściłam szybko pociąg kierując się w stronę mieszkania. Na moje szczęście metro miałam prawie pod nosem tak więc pod blokiem byłam w przeciągu trzech minut. Weszłam do środka witając się z Benem po czym udałam się po schodach na piętro, na którym mieściło się moje mieszkanie. Wchodząc do niego pierwsze co to otworzyłam okno i ściągając buty ze stóp opadłam na kanapę otwierając książkę na stronie, na której zakończyłam czytanie.  Znowu zostałam pochłonięte przez czarne literki napisane na białej kartce. Każde zdanie było idealnie złożone, wszystkie uczucia trafiały do mojego serca powodując przyśpieszenie jego bicia. Zaczęłam na nowo przypominać sobie całe dwa lata spędzone z mężczyzną, który zmienił moje życie, który potrafił mi pomóc, a za razem skrzywdzić tak, że kilka razy podczas czytania zastanawiałam się po co tak właściwie to robię. Tyler nie opisał w książce momentu wypadku mojego brata, za co byłam mu wdzięczna, jednak mimo wszystko drażniło mnie to, że wiele osób może domyślić się, że to nasza historia. Brian i Sophie zapewne już po dedykacji wywnioskowali, że książka będzie o naszej dwójce, a czytając ją dowiedzą się wiele faktów na temat naszego życia prywatnego.    Przerwałam czytanie na stronie setnej po czym przetarłam oczy dostrzegają, że w pokoju zaczęło się robić coraz ciemniej gdyż na dworze zachodziło słońce. Wstałam by zapalić światło i nie robiąc nic więcej powróciłam do dzisiejszej lektury.  Tyler opisał nawet moment gdy krzyczałam na niego za brudne naczynia w zlewie i za pety na balkonie. Jednak nawet nie wspomniał, że byłam wtedy na niego zła, że nie chciałam go przez cały wieczór widzieć na oczy, po prostu wziął całą winę na siebie, a mnie pokazał w świetle perfekcyjnej dziewczyny. Wszystko wydawało się takie dobrze znane, idealne a z drugiej strony gdy tylko odwracałam wzrok od książki nagle dochodziła do mnie szara rzeczywistość. Oczywiście nie narzekam na swoje dotychczasowe życie, jednak będąc z Tylerem wszystko wydawało się takie łatwe, ułożone. Miałam na kogo liczyć, do kogo się przytulić, a kiedy wracałam do domu on zawsze w nim na mnie czekał. Potrząsnęłam głową nie chcąc litować się nad mężczyzną, który tak bardzo mnie zranił po czym wróciłam do literek, które z czasem zaczęły mi się podwajać przez łzy, które napłynęły do oczu.
„Pracował ciężko każdego dnia, z dnia na dzień wyglądał coraz gorzej. Oczy miał podkrążone, twarz bladą, a kiedy tylko gwałtowniej się poruszył na jego twarzy malował się grymas bólu. Nie mogłem na to pozwolić, poszedłem do banku i wybrałem pieniądze, których on tak bardzo potrzebował. Następnego dnia wręczyłem mu je, oczywiście na początku nie chciał ich przyjąć, jednak wziął je i rozpłakał mi się jak małe dziecko, był wdzięczny do ostatnich swoich dni. Oddał cały dług ludziom, którzy go dręczyli.  Za resztę, która mu została kupił dwa bilety, chcąc najzwyczajniej w świecie spełnić marzenie swojej młodszej siostry. Dlatego oświadczyny odłożyłem na następny rok.”
Czytając ten fragment w pierwszej chwili nie miałam pojęcia o kim jest mowa, jednak z każdym dalszym słowem zdałam sobie sprawę, że Tyler pisał o Ethanie o moim kochanym starszym bracie. Pamiętam te dni, kiedy Ethan nie miał czasu ze mną się spotkać, a gdy odbierał telefon słyszałam jego zmęczony głos, jednak on tłumaczył się delikatnym przeziębieniem. Tyler mu pomógł, oddał mu wszystkie oszczędności, o których ja nawet nie wiedziałam, które najprawdopodobniej miały pójść na pierścionek dla mnie. Tyler chciał mi się oświadczyć, chciał spędzić ze mną resztę życia, jednak nie zrobił tego. Wszystkie pieniądze podarował on mojemu bratu, który za pewne nie zdawał sobie sprawy na co przeznaczone były te oszczędności. Ethan miał dług, o którym ja nawet nie wiedziałam, spłacił go a za resztę kupił bilety na Camp Nou, które teraz leżą w moim pudełku.
     Łzy zaczęły spływać mi po policzkach coraz większymi strumieniami przez co kartka książki została zmoczona. Nie mogąc dłużej tego czytać zamknęłam ją i odłożyłam na stół wycierając policzki. Pragnęłam porozmawiać z bratem, dowiedzieć się jaki miał problem, dlaczego nie powiedział mi o nim tylko najzwyczajniej w świecie to przede mną ukrywał.  Fakt, nie znalazłabym teraz sposobu na rozmowę z Ethanem, ale jest jedna osoba, która może mnie oświecić. Zerwałam się z miejsca chwytając jedynie za telefon, który leżał na stole po czym udałam się do wyjścia. Może spotkanie z Tylerem to nie najlepszy pomysł, jednak ja nie mogłam czekać ,a nic sensownego nie przychodziło mi w tym momencie do głowy.

     Dzwoniłam domofonem chyba ze sto razy, jednak nikt nie raczył go odebrać. Portier najwidoczniej dopiero po chwili mnie rozpoznał gdyż wyszedł zza długiej lady i otworzył szklane drzwi. Nie zdążyłam nawet uchylić ust kiedy mężczyzna oznajmił, że Tyler wyszedł gdzieś rano i jeszcze nie wrócił. Westchnęłam cicho dziękując za informację po czym udałam się przed siebie zastanawiając się gdzie mogę spotkać mężczyznę. Przechodziłam obok księgarni, a kiedy zobaczyłam Tylera książkę na wystawię nagle poczułam się jakby żarówka pojawiła się nad moją głową. Przyśpieszyłam kroku i kiedy w końcu znalazłam się przed miejscem, w którym na dziewięćdziesiąt procent jest  blondyn westchnęłam głęboko czując jak wszystkie moje mięśnie sztywnieją. Nawet postawienie kolejnego kroku sprawiło mi trudność, głowa zaczęła pulsować, a w brzuchu wszystko jakby zaczęło zmieniać swoje miejsce. Jednak jeśli chciałam dowiedzieć się prawdy musiałam tam wejść. Pchnęłam drzwi do jednego z barów po czym rozejrzałam się dookoła czując na sobie wzrok pijanych mężczyzn. Ujrzałam przy jednym ze stolików wiedzącego Tylera, wyglądał dosłownie jak postać z okładki jego książki. Nie czekając dłużej bez wahania ruszyłam w jego kierunku zatrzymując się przed stolikiem.
-Musimy porozmawiać- odparłam stanowczo widząc jak blondyn unosi wzrok na mnie.               
-Hope? –zapytał chyba będąc zdziwiony moim widokiem po czym zamoczył usta w trunku, który stał na stole przed nim. Bez zastanowienia zajęłam miejsce naprzeciwko niego wpatrując się w drewniany stół dzielący nas. –O co chodzi ?- odezwał się blondyn kiedy to właśnie rozchyliłam usta by wydać z siebie dźwięk.
-O Twoją książkę- odparłam przenosząc powolnie wzrok na towarzysza. Zmierzyłam wzrokiem dosłownie każdy milimetr jego twarzy, począwszy od włosów poprzez nos, usta czy oczy, które patrzyły na mnie smutnym wzrokiem.
-Czytałaś ją?- zapytał prostując się na krześle i lekko nachylając się nad stołem, przez co ja oparłam się o oparcie by nie znajdować się zbyt blisko Tylera.
-Chodzi o…- zaczęłam przełykając głośno ślinę po czym rozejrzałam się dookoła. Było koło dwudziestej a w barze już siedzieli nieźle wstawieni faceci, co się dziwić niektórzy zapewne przebywają tu od samego rana. Jednak nie Tyler, jak na moje oko był on trzeźwi, więc to musiało być jego pierwsze piwo, tak więc tym lepiej dla mnie. –Chodzi o Ethana- wyjaśniłam przenosząc wzrok na mężczyznę, który westchnął głęboko opadając na oparcie krzesła, które do najwygodniejszych nie należało. –Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? Dlaczego miałeś tajemnicę z moim bratem?
-Hope, to nie była żadna tajemnica- odezwał się spokojnym głosem Tyler upijając po chwili kilka łyków piwa.
-W takim razie dlaczego o niczym nie wiedziałam? –zapytałam czując jak łzy napływają mi do oczy, nie chciałam ich pokazywać, a tym bardziej nie chciałam by wypłynęły one kolejny raz dzisiejszego dnia. Mężczyzna westchnął głośno jakby nagle szukając odpowiedzi w głownie na zadane przeze mnie pytanie.
-Obiecałem  mu, że nic Ci nie powiem. Nie chcieliśmy Cię martwić, to wszystko.- Tyler dosłownie w tej samej chwili nachylił się nad stołem co ja, jednak tym razem nie przeszkadzało mi  to, że znajdowaliśmy się zbyt blisko siebie. Nie utrzymywałam z nim kontaktu wzrokowego do póki  czułam łzy w oczach.
-Jaki to był dług, co? –zapytałam po chwili spoglądając w zielone tęczówki towarzysza. Kiedyś kochałam te oczy, mogłam wpatrywać się w nie godzinami, jednak teraz było zupełnie inaczej. Nie wywierały one na mnie żadnego wrażenia. Jeszcze wczoraj nawet nie byłabym w stanie w nie spojrzeć, jednak po przeczytaniu połowy książki zrozumiałam, że Tyler zrobił wiele i dla mnie i przede wszystkim dla mojego brata.
-Nie ważne- odpowiedział kręcą przy tym głową, jednak ta odpowiedź mnie nie usatysfakcjonowała. Chciałam wiedzieć dosłownie wszystko, Ethan był moim bratem więc mam do tego prawo.
-Ważne Tyler, to jest cholernie ważne, więc proszę Cię powiedz mi wszystko- odezwałam się z lekko uniesionym głosem, jednak wcale tego nie planowałam. Może po prostu ten temat jest dla mnie zbyt ciężki i zbyt świeży.
-Hope, ale po co? To niczego nie zmieni, zapomnij o tym, po prostu zapomnij.
-Zmieni i to bardzo dużo. Tyler, Ethan był moim bratem, więc mam prawo wiedzieć.- krzyknęłam na mężczyznę, a kilku facetów siedzących obok przeniosło na nas wzroki. Mój towarzysz jedynie spojrzał w ich kierunku mierząc ich piorunującym wzrokiem na co oni oboje odwrócili głowy w drugie strony.
-Obiecałem, że nie powiem, więc przykro mi Hope.- blondyn wzruszył ramionami unosząc się z miejsca i kierując się do wyjścia. W pierwszym momencie chciałam się poddać i po prostu pozwolić mu na odejście, jednak po kilkunastu sekundach oprzytomniałam i uniosłam się prędko z miejsca doganiając już na dworze Tylera.
-Zaczekaj- krzyknęłam, na co mężczyzna zatrzymał się nie odwracając się. Wyminęłam go stając naprzeciwko i wpatrując się w jego kamienną twarz.
-Nie obchodzi mnie, że mu coś obiecałeś. Ethana nie ma, więc Twoja obietnica nie jest już ważna- powiedziałam widząc jak Tyler przenosi na mnie wzrok i kręci głową. Wiedziałam, że w końcu ulegnie, zawsze ulegał.
-Ethan miał problemy z hazardem. –wyjaśnił a ja poczułam jak nagle moje nogi robią się miękkie i uginają się w kolanach. Mój kochany brat był hazardzistą? To niemożliwe, każdy ale nie mój brat.
-Kłamiesz- odpowiedziałam na co mężczyzna parsknął pod nosem stając obok mnie jednak w przeciwnym kierunku.
-I po co miałem Ci mówić? Żebyś nie uwierzyła? –zapytał jednak nie czekając na odpowiedź ruszył przed siebie. Wzięłam kilka głębokich oddechów po czym odwróciłam się widząc oddalającą się sylwetkę mężczyzny. Dopiero w pewnej chwili zdałam sobie sprawę, że Tyler nie miał powodów do kłamania. Nie czekając ruszyłam biegiem przed siebie i kiedy dogoniłam blondyna stanęłam przed nim blokując mu tym sposobem przejście.
-Ile mu dałeś?- zapytałam zdyszana próbując wyrównać swój oddech, co wcale nie należało do najłatwiejszych rzeczy.
-Hope to nie istotne- po głosie jak i minie wiedziałam, że Tyler ma dość tego tematu, jednak dla mnie on wciąż nie był zakończony więc nie mogłam się zbyt szybko poddać. Ethan nie powiedział mi tego jak żył, więc muszę sama się tego dowiedzieć, a uwierzcie patrzenie na Tylera po tym co mi zrobił nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy.
-Owszem to jest istotne, więc po prostu mi powiedz- odezwałam się schodząc na bok wraz z Tylerem. Ludzie zaczynali już kląć pod nosem, że stoimy na środku chodnika, dlatego oboje odsunęliśmy się pod jeden z bloków.
-Po co chcesz to wiedzieć, co? Co to zmieni?- zapytał Tyler a oparłam się o ścianę przymykając lekko powieki. Musiałam się uspokoić to wszystko działo się jak dla mnie za szybko, jednak miałam szczęście, że gdy otworzyłam oczy mężczyzna wciąż obok mnie stał wpatrując się w moją osobę.
-Chcę Ci oddać te pieniądze, więc proszę powiedz mi ile pożyczyłeś mojemu bratu- spojrzałam na blondyna, który po raz kolejny pokręcił głową po czym nachylił się nade mną odpowiadając:
-Pożyczyłem je Ethanowi, nie Tobie, więc nie musisz ich oddawać.
-Ale chcę to zrobić- odpowiedziałam czując jak dłonie zaczynają mi się pocić. Miałam już po dziurki w nosie wyciągania wszystkich informacji od mężczyzny.
-Przykro mi, ode mnie się już niczego nie dowiesz. Daj sobie spokój Hope, Ethan by tego nie chciał. –Tyler wzruszył ramionami a po chwili pogładził mnie po włosach. Poczułam się jak kiedyś, kiedy kłóciliśmy się a on po prostu gładził moja głowę chwilę później przytulając mnie i przepraszając za swoje zachowanie. Natomiast tym razem odbyło się bez obejmowania czy przepraszania. Tyler ruszył przed siebie nawet się nie odwracając, a ja nie miałam już siły na bieganie za nim. Dzisiejszy dzień wystarczająco dał mi w kość. 
     Było koło pierwszej a ja od dwóch godzin leżałam w łóżku i nie potrafiłam zasnąć, może dlatego, że nawet nie próbowałam. Skończyłam czytać książkę Tylera, muszę przyznać, że mnie wciągnęła. Ponad dwieście stron w pół dnia to chyba dobry wynik, co? Końcówka mnie bardzo zaskoczyła, Tyler pisał, że nie potrafi sobie poradzić, że zdrada to jak dla niego zbyt wiele. Oczywiście wspomniał, że mnie wciąż kocha, a te słowa jak zwykle nie mogły przestać chodzić mi po głowie. Opisał tam dosłownie wszystko, dzięki czemu postawił sprawę dość jasno. Kiedy przyłapałam go z tą kobietą, to nie był ich pierwszy raz, nie pisał, który jednak dowiedziałam się, że żałuje każdej chwili spędzonej z Katie- tak nazywała się w książce. Czytałam to z łzami w oczach jednak sama nie wiem skąd one się tam wzięły gdyż w środku mnie panowała złość, jakiej dawno w sobie nie miałam. Jeszcze rano uważałam, że Tyler to mężczyzna bez uczuć, którego nienawidzę, i który nic dla mnie nie znaczy. Jednak po przeczytaniu jego trzeciej i jak podkreślił na końcu ostatniej jego książki, zrozumiałam, że wcale nie był pozbawiony jakichkolwiek uczuć. Pomógł on mojemu bratu, bezinteresownie oddał mu pieniądze, które zbierał na pierścionek zaręczynowy, zrezygnował ze swojego szczęścia dla dobra Ethana. Pisząc o mnie tyle wspaniałych rzeczy, zrozumiałam, że znaczyłam i znaczę dla niego bardzo wiele. I chyba dlatego moja nienawiść do niego zmalała. Mimo zdrady wciąż był Tylerem, którego kochałam, jednak to nie zmienia niczego. Między mną a blondynem wszystko zostało skończone.
Usłyszałam dźwięk smsa i po omacku zaczęłam szukać telefonu na szafce nocnej, a kiedy w końcu wpadł w moje ręce odczytałam wiadomość delikatnie się uśmiechając.

14 komentarzy:

  1. Wow piszesz fajnie , zajrzałam z nudów i mnie wciągnął :) Zapraszam do mnie i liczę na komentarz
    http://lolaa1881.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Co tu dużo mówić... Świetny rozdział. :) Jestem pod wrażeniem charakteru Hope, bo naprawdę potrafi sobie poradzić w trudnych sytuacjach, choć wcale nie ma łatwego życia. Mam nadzieję, że bardziej rozwiniesz wątek z Ethanem, ponieważ ciekawi mnie, jaka jest prawda o nim. Poza tym Tyler wydaje się fajnym facetem, choć to wciąż świnia, no ale... jeszcze przecież jest Jose. Może kiedyś dojdzie do wspólnego spotkania... ;)
    Pozdrawiam i życzę miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
  3. nikt nie jest idealny, a lubimy idealizować tych, których już nie ma, fajnie, że to wykorzystałaś :) ciut dramatycznie się zrobiło, ciężkie przeżycie zgotowałaś Hope i bardzo fajny pomysł z książką :P
    ciekawa jestem co też w tym sms-ie jest napisane, bo od kogo to można się domyślić ;D
    pozdrawiam i zapraszam do mnie, dziś nowy :*
    find-a-shelter.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziwiam Hope. Nie wiem, czy na jej miejscu także poszlabym do Ethana, by wypytać go o wszystko. Sądzę jednak, że tak. Walczyła uparcie, by dowiedzieć się wszystkiego, odpudcila, ale wydaje mi się, że tylko na chwilę, to nie byłaby ona gdyby dała za wygraną :)
    Mialas świetny pomysł z tą książką Ethana, Hope dowiedziała się z niej jak dużo dla niego znaczyla i przez pewien moment myślałam, że jest gotowa do niego wrócić pomimo zdrady, nie wiem, chyba już dzisiaj wariuje :)
    No cóż tu więcej mówić, świetnie napisane, zresztą jak zawsze :) Czekam na kolejny :))

    +zapraszam do siebie, dodalam dziś nowy rozdział, liczę na szczera opinię :)
    scars-future.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam! Z góry z całego serca przepraszam za spam, jednak wiadomo, każdy chce zdobyć czytelników, prawda? :) Jeśli nie jesteś zainteresowana, po prostu zignoruj ten komentarz. Będę jednak bardzo szczęśliwa, jeśli chociaż rzucisz okiem. Może treść cię zainteresuje? :)

    Poznaj piątkę młodych ludzi, którzy mają podobne spojrzenie na świat, jednak są zupełnie inni. Każde z nich zmaga się z własnymi problemami, nałogami, lękami, słabościami i trudami własnego życia. Są samotni i nie wierzą w dobro czy sprawiedliwość. Na skutek pewnych wydarzeń, zostają ukarani i wspólnie muszą odremontować bibliotekę. Żadne z nich nie spodziewa się jednak, że w tej grupie znajdą osoby, z którymi połączy je przyjaźń a nawet coś więcej. Poznaj historię rozwijającej się przyjaźni oraz losy nastolatków którzy nauczyli się ufać i kochać.
    http://brytyjski-akcent.blogspot.com/

    Z góry bardzo dziękuję za wstąpienie na bloga. Liczę, że treść cię zaciekawi i jeszcze raz przepraszam za spam. ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. O cholera! No okej, Tyler mnie zaskoczył z tą dedykacją normalnie... I to, że miał tajemnicę z Ethan'em przed Hope i mu pomógł i w ogóle... WOW xd No tego się nie spodziewałam, szczerze powiedziawszy!
    No i ciekawe kto napisał do Hope, czyżby Jose? ;d
    Opowiadanie coraz bardziej mnie zaskakuje, więc czekam na ciąg dalszy. Oby jak najszybciej :d
    Pozdrawiam i życzę powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hope ma świetny charakter i radzi sobie w ciężkich sytuacjach, naprawdę ją polubiłam. Ciekawe czy to Jose napisał :D
    Uwielbiam jaki piszesz, tak lekko ci to przychodzi. Świetnie wykreowałaś bohaterów i cały ich świat. Fabuła wciągająca.

    ostatnio zaczęłam: witness-the-slow-death.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda mi się zrobiło tego Tylera :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Inteligentnie dobierasz słowa, dokładnie to widać. Czytając to opowiadanie, wzruszam się na prawdę. Jesteś idealna <3

    OdpowiedzUsuń
  10. mnie też się zrobiło żal Tylera, jestem zdecydowanie zbyt uczuciowa ;c nie mam żadnych zastrzeżeń, piszesz świetnie ;3 nie będę się rozpisywać, bo nie mam zbytnio czasu, wybacz...
    a, jeszcze jedno... przez przypadek usunęłam Twój komentarz na swoim blogu, a nawet go nie przeczytałam. tak to jest, jak się wchodzi na telefonie ;x dlatego mam prośbę - mogłabyś jeszcze raz napisać, co o nim sądzisz? przepraszam za kłopot : )
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Tyler nie jest chyba jednak aż taki zły. Fakt, popełnił błąd, ale z drugiej strony nikt nie jest do końca idealny. Widać, że ma jednak w sobie sporo dobroci i przede wszystkim potrafi przyznać się do błędu, a to bardzo rzadka cecha.
    Uwielbiam Hope, ona jest taka uczuciowa i wrażliwa, a jednocześnie tak straszliwie silna... Poza tym bardzo podobają mi się te nawiązania do przeszłości i ogólnie sama postać Ethana.
    Czekam na ciąg dalszy i spotkanie Jose i Hope ;p
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Tyler, no ja go uwielbiam po prostu! nie wiem czemu, ale po prostu jest jak dla mnie idealny *.* nawet jeśli popełnia błędy to i tak umie sie przyznać i próbuje to jakoś naprawiać. jeju Jose *.* kolejny idealny haha za dużo tu tych ideałów xd i może ten sms był od Jose, co? skoro od razu sie tak uśmiechnęła :d

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeśli masz ochotę i czas to zapraszam na kolejny rozdział u mnie :3
    Pozdrawiam i życzę weny na kolejny rozdział, tym razem postaram się od razu go przeczytać xd

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciężka sprawa.Nie dziwię się,że chciała oddać pieniądze, które pożyczył jej bratu,a z drugiej strony nie dziwię Taylorowi,że nie chciał ich.Muszę przyznać,że miałaś świetny pomysł,jeśli chodzi o opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń